wtorek, 29 grudnia 2009

JAK DOGASAJĄCE PŁOMYKI... ?

Od kilku miesięcy odwiedzam koleżankę przebywającą w domu opieki Julie-Roger-Haus we Frankfurcie nad Menem, Gummersbergstr. 24. Po raz pierwszy zetknęłam się z domami opieki (przeznaczonymi dla ludzi w starszym wieku; niesprawnych, chorych, którzy nie są w stanie egzystować samodzielnie) we Frankfurcie. Wiele spraw, jakie tam zaobserwowałam wywarło na mnie wielkie wrażenie. Ludzi takich jest dużo, a przeciętny mieszkaniec wielkiego miasta, jak Frankfurt nad Menem, nie wie, że żyją w pobliżu nas. Nie myślimy o tym, że starość, niesprawność, to problem, który może stać się także naszym udziałem.

Chcę opisać refleksje, jakie nasunęły mi się odnośnie wspomnianego domu opieki. Gdy przyszłam tam po raz pierwszy, zdumiało mnie, ile projektujący wnętrza oraz wykonawcy, poświęcili czasu i wykazali pomysłowości, by : hall, kawiarnia - „Cafe` Harmonie” oraz wszystkie miejsca wypoczynku na korytarzach, a także sypialnie domowników, były przytulne. Są zapełnione kwiatami, obrazami, fotosami a gdzieniegdzie meblami z minionych epok. Stwarza to specyficzny klimat prawdziwego, domu sprzed lat.

Między stanem zdrowia, zamieszkałych pensjonariuszy są duże różnice. Niektórzy sprawiają wrażenie dogasających płomyków... zastanawiam się, czy jest w nich jeszcze świadomość, kim są, czy pamiętają swoją przeszłość i swą rodzinę ; przyjaciół. Mają zastygłe twarze, nie reagują na innych ludzi; wydają się zapatrzeni w coś niewidzialnego, co dla naszych oczu jest zakryte. Inna grupa, to ci. którzy nie umieją już sformułować swoich potrzeb – słyszałam, jak przez dłuższy czas powtarzał ktoś ten sam wyraz : „nie, nie, nie... albo : halo, halo, halo... ale spotkałam i takich, którzy przeżywają swe życie w milczeniu, lecz na migi próbują porozumieć się z otoczeniem.
Inni mieszkańcy, leżą na leżakach, sofach lub siedzą na fotelach - we wnękach, (pomieszczeniach rekreacyjnych), przygotowanych do posiłków w małej grupie, do oglądania telewizji, bądź spotkań towarzyskich. Nieliczni większość dnia przesypiają. Inni, mimo ograniczeń fizycznych, np. mogą się poruszać tylko na wózku, lub przy pomocy chodzika, oraz ci, którzy chodzą zupełnie samodzielnie, mają w sobie dużo energii i chyba ... marzeń. Próbują normalnie żyć. Szukają towarzystwa, obserwują uważnie przychodzące i odchodzące osoby, odpowiadają na pozdrowienia, uśmiechają się. Są i tacy, którzy mimo niesprzyjającej pory roku, wychodzą na spacery. Któregoś dnia byłam świadkiem wzruszającej sceny. Obok mężczyzny, który mógł mieć około 90 lat, siedział młodzieniec i głaskał go po głowie, jakby pocieszał dziecko. Starszy pan opowiadał mu coś i płakał. Dowiedziałam się, że ten młody człowiek nie był kimś z rodziny, ale pracownikiem domu opieki.

Mam wrażenie, że wszystkich mieszkańców łączy wspólny problem – samotność, którą pewnie każdy przeżywa na swój sposób. Kiedyś mieszkali we własnych mieszkaniach, otoczeni rodziną, teraz jest zupełnie inaczej. Także ci szczęśliwcy, których systematycznie odwiedza ktoś z bliskich (a jest ich około 30 %), spędzają czas w dużej mierze na czekaniu... kiedy znów ten, za kim tęsknią pojawi się...

Pierwsza osoba z personelu, z którą nawiązałam kontakt, na moje pytanie, jak to się stało, że pacjenci traktowani są przez wszystkich pracowników z uwagą i życzliwością, powiedziała: „Przecież w takim domu mogą pracować tylko dobrzy ludzie”. Bez względu na stan zdrowia i zachowanie chorych, pracownicy domu opieki pochylają się nad nimi z szacunkiem należnym każdemu, a tym bardziej, słabszemu człowiekowi oraz z zainteresowaniem dla ich potrzeb. Personel obsługujący bufet z dużą salą obok (Cafe`Harmonie), rozdaje pięć posiłków dziennie. Jeśli jest się gościem, można zakupić słodkie wyroby piekarnicze, napoje a nawet obiad czy kolację. Domownicy spożywają posiłki w sali głównej, na swoim piętrze lub w pokoju. Wybór należy do nich. Pracownicy domu opieki karmią tych, którzy już nie potrafią tego robić sami. Do codziennych i zapewne nie łatwych czynności zaliczyć trzeba prace, związane z higieną osobistą pensjonariuszy. Dotyczy to różnych mieszkańców, ale w szczególności tych, którzy są słabi, niepełnosprawni lub z zaawansowaną demencją. Oczywiste jest, że wszyscy otoczeni są opieką lekarską.

Kierownictwo placówki za priorytet uznaje usprawnianie domowników oraz organizowanie spotkań, które poprawiają samopoczucie mieszkańców i integrują ich z otoczeniem, proponując m.in:
* codzienną gimnastykę,
* pływanie połączone z gimnastyką wodną
* ergoterapię, skierowaną na usprawnienie ruchomości ciała i inne...

Dużym zainteresowaniem cieszą się niedzielne wieczorki taneczne. Przychodzą na nie także ci, którzy nie mogą lub nie mają odwagi tańczyć. Co tydzień występuje inny muzyk. Byłam na jednym z wieczorków, na którym grał na akordeonie muzyk pochodzący ze Śląska. Muzyka skoczna, bądź nostalgiczna, przywołująca dawne wspomnienia, porywała do tańca, tym bardziej, że był wodzirej (wolontariusz), który prezentował klasę zarówno w walcu, jak w tangu argentyńskim, czy innych propozycjach tanecznych. Nawet ja dałam się skusić wesołym taktom muzyki.

Przy okazji pragnę zaznaczyć, że goście, przychodzący do tego domu opieki, nie mówiąc już o wolontariuszach (spożywających tutaj wszystkie posiłki), traktowani są po przyjacielsku.
Do innych propozycji, odbywających się regularnie, mających wzbogacić życie mieszkańców należą :
* Bingo,
* słuchanie starych płyt gramofonowych,
* oglądanie przeźroczy,
* treningi pamięci,
* szycie, czy gotowanie.

W zajęciach tych biorą udział bardzo licznie i chętnie. Z wielkim przejęciem opowiadają o przeżytych emocjach.

Urodziny każdego pensjonariusza odprawiane są indywidualnie, z uczestnictwem zaproszonych przez niego gości. Ponadto, w każdy ostatni piątek miesiąca organizuje się dodatkowo tzw. „Geburtstagsrunde”. W tej urodzinowej „rundzie” biorą udział wszyscy solenizanci danego miesiąca.

Do kolejnych propozycji należą choćby coroczne święta: święto wiosny, święto lata, pożegnanie lata, święto jesieni a po nim „Candle Light Diner”, który przy blasku świecowych płomyków, w połączeniu z klasyczną muzyką fortepianową (live), pozwala przeżyć niezapomniane chwile, zarówno mieszkańcom, jak i przychodzącym tutaj gościom. Niektóre ze świąt urozmaicone są delikatnym streapteasem, wywołującym wśród domowników sporo emocji. Do tradycyjnych, corocznie przygotowywanych świąt należą Święta Bożego Narodzenia i poprzedzający je „Mikołaj”. Uczestniczyłam w spotkaniu z Mikołajem w dniu 5.12. br. Po południu, w nastrojowo przybranej sali, z akcentami adwentu jak i Bożego Narodzenia (przybrane świątecznie choinki), zebrali się (przy kawie i zastawionych ciastem i owocami stołach), pensjonariusze, oczekując zapowiedzianej niespodzianki. Poza życzeniami od kierownictwa placówki oraz śpiewaniem tradycyjnych pieśni, duże poruszenie wywołał Mikołaj, który wręczył wszystkim słodkie upominki. Drugą część spotkania wypełniła muzyka klasyczna, w wykonaniu pianisty (vide foto).

Z miesięcznika wydawanego przez Julie-Roger-Haus, dowiedziałam się, że raz w miesiącu dla osób wyznania ewangelickiego oraz katolickiego odprawiane są nabożeństwa, połączone z przyjmowaniem Komunii Świętej.

Nie będę odkrywcza, jeśli powiem, że personel : pielęgniarski, opiekuńczy, kuchenny, obsługujący bufet, administracyjny itp, wykonuje ciężką i odpowiedzialną pracę.

W biblijne wskazania służby człowiekowi, wpisuje się trud ich codziennego działania, służby na rzecz bliźniego. Znam bliżej tylko niektórych pracowników, ale jestem dla wszystkich, w tym Kierownictwa placówki pełna uznania.

Frankfurt nad Menem, 29.12.2009r. Katarzyna Grzeczka

P.S. Tekst powstał przy współpracy z Kierownikiem „Cafe' Harmonie”, Romanem H. Chrobak, który pochodzi ze Śląska i zna język polski.

0 komentarze:

Prześlij komentarz